rozstawione z trójką
Marias Jose Martinez
Sanchez, rozstawione z trójką Hiszpanki, które w poprzednim sezonie
wygrały finał Masters. Całkowicie rywalek lekceważyć nie wolno, bo Robson i Peers
pokonały w drodze do ćwierćfinału parę rozstawioną z nr. 12 - Czeszkę
Kvetę Peschke i Chia-Jung Chuang z Tajwanu.
Serena i Venus (2) w walce o finał w
drugiej części drabinki zmierzą się z Lisą Raymond z USA i Australijką
Rennae Stubbs (6).
Ćwierćfinał Radwańskiej i Kirilenko jest
ostatnim, jaki został do rozegrania. Na zwyciężczynie ich meczu w
półfinale czekają już Cara Black z Zimbabwe i Liezel Huber z USA,
rozstawione z nr 1. - Najważniejsze, że siostry Williams są z drugiej
strony.
Kirilenko i
Radwańska w Melbourne grały jednak dotąd jak z nut - w poprzedniej
rundzie rozbiły gładko Nurię Llagosterę Vives, Poza nimi, z każdym można powalczyć - stwierdził trener Robert
Radwański. - Dobrze, że na zakończenie został nam ten debel. Zawsze to
jakieś pocieszenie.